piątek, sierpnia 5

emka. dziś dzień jak co dzień. monotonne te wakacje.. dzisiaj o tej porze powinnam być w Rzeszowie na spotkaniu oazy, ale tak wyszło, że nie jestem.. i siedzę w domu i pilnuję dzieci. aż pięcioro! swoich to chyba długo nie będę mieć ;D
straszny upał. ale nie narzekajmy. mogło być gorzej. wczoraj wieczorem z dziewczynami spontan totalny. najpierw Biedronka, lody, tasty, cola i chleb tostowy. potem odprowadzić Krystynę i do Sarzyny. miałyśmy oglądać coś u Kapy, ale Bączuś nie mógł to wbiłyśmy do niej na chatę. nie ma to jak robienie 4 tostów, z serem ukradzionym Piotrkowi, w pokoju przy durnej melodyjce z keyboarda ;D. dzisiaj pewnie też coś wymyślimy, chociaż nocowanie się chyba nie uda, bo jutro sobota.. no cóż, life is brutal.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz