wtorek, grudnia 13

ostatnio nie mam czasu, żeby cokolwiek tutaj pisać... ostatnie dni są pod znakiem wielkiego zmęczenia. całą niedzielę malowałam jakieś chore kolorowanki na gazetkę. wczoraj wróciłam ze szkoły o 16.30, bo pojechałyśmy jeszcze na MOSiR przygotowywać wystawę, a dzisiaj byłam tam na akademii i wystałam się chyba z półtorej godziny... potem jeszcze kółko z geo i wspominanie starych, dobrych czasów dzieciństwa, kiedy to Karolinę mama za ucho ciągnęła do domu ;D
jutro kolejny męczący dzień z biologią i fizyką w tle... why God? why? ;<
trzeba się ogarnąć!

dobranoc.





edit:
a co do świąt, jakoś mi się ich odechciało... no bo co? całe święta przesiedzę w domu, albo z dziewczynami. będzie tak jak co roku.  nawet choinka będzie taka sama. bez sensowne jest dzielić się opłatkiem, życzyć zdrowia, szczęścia, udawać, że każdego się niezmiernie kocha.. nie chcę takich świąt...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz