niedziela, lipca 15

hi :)
dziś dzień bardzo męczący, ale za to baaaaaaardzo fajny. po kościele i zjedzonym już obiadku pojechałyśmy na 'piknik'. kupiłyśmy Helenę i Lay'sy, wzięłyśmy koc i rowerami pojechałyśmy na Łętownię. nie można tego było nazwać pędzeniem, ale w końcu dojechałyśmy. spotkałyśmy 'przypadkiem' starego znajomego. nie było jednak sprzyjających warunków do rozmowy więc sobie odpuściłyśmy, a co tam xD nie miałyśmy głównego celu więc chwilę jeździłyśmy tu i tam w poszukiwaniu coś na styl łąki. znalazłyśmy wreszcie kawałek wykoszonego pola przy drodze i tam się rozłożyłyśmy. było to chyba jednak ciut za blisko drogi, bo każdy kto jechał to się patrzył. chwilę posiedziałyśmy i Kapa z Moniką się zaczęły gzić więc ja sobie odeszłam na bezpieczną odległość. potem jak wracałyśmy to się na drodze darły, która ma jechać koło Sylwii. żal. xD
jak wróciłam do domu to nikogo nie było. włączyłąm sobie 'Sylwester w NY'  i oglądnęłam połowę i Monika zadzwoniła, że jedziemy na rolki. wróciła Gabryśka z Dawidem z Oleśnicy i one przyszły więc musiałam iść. po drodze mało się nie zabiłam, bo mi się kółka zacinały i rozwaliły mi się całe. więc one sobie po cielętniku jeździły, a ja siedziałam sobie na drodze, jadłam kanapkę z szynką i sałatą i słuchałam muzyki. później jak wracałyśmy to szłam na boso, bo nie miałam sił jechać. i Marlenę spotkałyśmy pod samem i sobie porozmawiałyśmy. dopiero niedawno skończyłam oglądać, a teraz muszę jeszcze załadować zmywarkę -.- jutro muszę zacząć się pakować ^^
salut.!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz