poniedziałek, sierpnia 6

tak, ja i dotrzymywanie słowa.. wracam. niewyspana i zmęczona. z zakwasami.

wczoraj się ugadaliśmy, że będziemy na Rudzie o 19. nie rozumiem dlaczego, ale minęliśmy się w drodze. my na Rudzie, oni na Sarzynie.
wróciłyśmy coś po dziewiątej, zamówiliśmy frytki, a tu Michał nam pisze, żebyśmy przyjechały. nie chciało nam się trochę, ale w końcu wzięłyśmy rowery i pojechałyśmy.
mieliśmy iść pod szkołę, ale poszliśmy koło cmentarza, tam gdzie konie są. bałyśmy się trochę, bo jakiś facet tam łaził, ale potem sobie poszedł. siedzieliśmy tam chwilę, chociaż się prawie wgl nie widzieliśmy, bo było ciemno.
potem jak wracaliśmy, to dorwali mój rower. nawrzucali mi kamieni do koszyka, dopiero rano się zczaiłam. Kapa sobie sandały założyła i potem nogi jak mudżyn miała xD
wróciłyśmy do Karoliny i oglądałyśmy film. i taka sauna była w pokoju, że się wytrzymać nie dało. poszłyśmy na balkon i przez dwie godziny siedziałyśmy owinięte kołdrą i gadałyśmy. miałyśmy oglądać jeszcze jeden film, ale one zasnęły to też się położyłam. tłukłyśmy się z Kapą na łóżku i Monika się na nas darła.
planowałyśmy zjeść na śniadanie podsmażane ćmy, ale nie wypaliło. ;c ;D

teraz chodzę śpiąca, aż moja mama podejrzewa u mnie wzmożoną anemię. i pyta się mnie czy dam radę iść na pielgrzymkę. mam plan ^-^
Anka pojechała kupić mi Nikona albo Canona <3 ulala ;D
ale nie wiem czy kupi.. oby, oby

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz