poniedziałek, kwietnia 16

Hi :)
wczorajszy post był na szybko, więc dzisiaj się postaram coś więcej sklecić :)
dzisiaj niestety musiałam iść do szkoły, bo moja mama twierdzi, że i tak za dużo opuszczam. siedziałam więc do w pół do pierwszej w nocy i pisałam wywiad na polski, który i tak muszę poprawić bo "trochę w nim brakuje". ughh, nie mogę tej babki! całe szczęście nie było angielskiego (święta prawosławne - Ukrainiec na kacu) i miałam dopiero na 8:40. na matematyce pisaliśmy sprawdzian, chyba się trochę pogubiłam, ale zobaczymy jak wyjdzie ;)


wczoraj niestety deszcz padał i padał. nie pojechałyśmy więc na rolki. dzisiaj całe szczęście słoneczko świeciło pięknie (przynajmniej przez chwilę) i się wybrałyśmy. niestety było mi chyba pisane zostać w domu, bo za nic nie mogłam znaleźć rolek. w końcu tatko przyszedł mi pomóc, ale udało nam się tylko takie głupie znaleźć. wkurzyłam się i wzięłam mojego "BMXa" ;D i pojechałyśmy do marmiru.


siedzimy sobie tak pod sklepem i jakaś facetka przyjeżdża i gada, żebyśmy jej roweru przypilnowały. my chcemy już jechać, no ale miałyśmy pilnować. patrzymy - babka stoi przy serach. 5 minut później ogląda coś innego, 10 min później przechodzi do ryżów, potem do słodyczy i gazet. po około 30 min doszła do kasy, a my w tym czasie marzłyśmy pod sklepem. jak wyszła, to zabrała rower i nawet nie podziękowała. spoko.

potem zjeżdżałyśmy z górki. jechałam na pierwszy ogień, żeby jak coś, to we mnie pierdyknął samochód. nic takiego się nie wydarzyło na całe szczęście, ale za to na dole siedziała dużą psinka, która okazała się niegroźna. przynajmniej nic na to nie wskazywało. później posiedziałyśmy chwilkę pod szkołą, ale zimno było więc sobie poszłyśmy.

idę spać, bo jutro na dni otwarte się wybieramy i nie mogę zaspać. a to bardzo możliwe.
dobranoc ;*

ps.: dziękuję, jeśli ktoś dotrwał do końca. jeśli będą nieścisłości w tekście lub jakieś nielogiczne zdania - wybaczcie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz