środa, listopada 2

myślałam, że dzisiaj nie wstanę do szkoły. siła grawitacji wyjątkowo silnie przyciągała mnie do łóżka. mimo ok. 5. minutowego spóźnienia dotarłam na fizykę. o dziwo zaczęłam ją lubić, ale mimo to, trzy fizyki jednego dnia to i tak za dużo! w sumie dwie lekcje przeznaczone były na oddawanie sprawdzianów i kartkówek, z których dostałam 6 albo 7 piątek! czaicie?
0 17. msza, a potem cmentarz. odpalałyśmy znicze liśćmi na grobie jakiegoś dziecka. Karolinie niestety nie udało się znaleźć pana Feliksa. później wymyślała jakieś historie, że ktoś kogoś zakopał i później miał wyrzuty sumienia, czy coś takiego. ;D i się bała, że ktoś z lasu wyjdzie ^^.
jak już wracałyśmy to jakiś pies zaczął szczekać, a my się tak drzemy, Sylwia jak zwykle zaczęła skakać, a ludzie idą drogą i się śmieją z nas ;3
no nic. tyle na dziś. i tak wyjątkowo dużo dziś napisałam, sama sobie się dziwię. 


zdjęcia robione kiedyś rano, przed szkołą.

dziękuję Wam za to, że czytacie to co tu wypisuję, statystyki rosną, a ja się cieszę ;3
ps.: może być więcej!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz