poniedziałek, marca 26

jestem na wykończeniu... koszmarny dzień!
do 15.00 w szkole. nie było w sumie tak źle. śmiałyśmy jak nigdy, zboczuchy małe ;D
Szalona Krystyna chciała mnie przepytać z wosu, ale powiedziałam, że nie umiem i mi pałkę dała. poprawi się za tydzień.

jak wróciłam do domu, to od razu musiałam zostać sama z Frantiszkiem i Dorą-Pomidorą :) do 18.30 włóczyłam się z nimi po drodze i przez to mnie teraz nogi strasznie bolą.. ;c

jestem tak padnięta, że nie mam siły myśleć. dałam jednak radę jakoś napisać homeworka z angielskiego. potrzebuję jeszcze charakterystyki na polski, ale to na wf-ie coś się skrobnie. Zarza przegina trochę z tymi zadaniami. w tygodniu piszemy ok. 3 dłuższe prace + inne zadania. litości!
jutro do szkoły biorę aparat ;) bo mi dzisiaj go brakowało w szkole..

oczka mi się już zamykają. ubieram moje sweet decowskie dresy i do łóżka. ;D
cya! ;*


uwielbiam to <3 umiem już grać początek ;3

1 komentarz: